22 lipca 2016

Ile tak naprawdę warte jest ubezpieczenie grupowe? (artykuł z Gazety Wyborczej)



Poniższa treść w całości stanowi artykuł autorstwa Macieja Samcika, opublikowany w Gazecie Wyborczej z dnia 21.07.2016r.


Grupowe polisy ubezpieczeniowe bywają jak tanie podróbki. Cena jest niska, ale świadczenia też niekiedy pozostawiają wiele do życzenia. Najczęściej przekonują się o tym spadkobiercy osób, które zmarły, pozostawiając po sobie kredyty z dołożoną niby-polisą.
Ubezpieczyciele seryjnie oddalają roszczenia dotyczące spłacenia takiego kredytu, powołując się na to, że przyczyna zgonu wynikała z "chorób istniejących w momencie przystępowania do ubezpieczenia". Na szczęście ostatnio zapadł precedensowy wyrok (Sąd Apelacyjny w Szczecinie, I sygnatura akt ACa 20/16), który daje nadzieję konsumentom - jeśli ubezpieczyciel nie przeprowadził ankiety medycznej, to żadne wyłączenia nie działają.

Typem grupowych polis są też ubezpieczenia niskiego wkładu własnego przy kredytach hipotecznych oraz pracownicze ubezpieczenia na życie. Grupowo ubezpiecza się też dzieci w szkole - przeważnie za drobne pieniądze z równie mikrą ochroną. Jeśli masz taką polisę, to nie traktuj jej jako jedynej ochrony, jaką posiadasz. Bo polisy grupowe - oprócz pewnych zalet - mają pewną bolesną cechę: potrafią się niespodziewanie "skończyć".


kliknij:

Ubezpieczenie nie dla każdego

Napisała do mnie pani Edyta, która przez lata płaciła niemałe składki na ubezpieczenie pracownicze z dodatkowymi klauzulami dotyczącymi nieszczęśliwych wypadków oraz ciężkich chorób. W przypadku śmierci pieniądze z tytułu polisy miał dostać partner, a w przypadku jakiegoś nieszczęścia miały posłużyć do pokrycia kosztów leczenia i rehabilitacji. Pani Edyta była przekonana, że skoro płaci, to jest bezpieczna. "Kilka lat temu zachorowałam na raka i mimo że jestem osobą, która kocha pracować, lekarze nie pozostawili mi wyboru. Otrzymałam decyzję rentową z » całkowitą niezdolnością do pracy «. Domyślałam się, że zmianie ulegną zasady ubezpieczenia grupowego, jakim byłam objęta w pracy (spodziewałam się np. zwiększenia składki). Jakież było moje zaskoczenie, kiedy ubezpieczyciel przedstawił mi ofertę ze zmniejszoną sumą ubezpieczenia - mniej więcej o dwie trzecie".

Pani Edyta zdawała sobie doskonale sprawę, że w związku z jej chorobą szczególnie przyda się jej ubezpieczenie, które utrzymywała przez tyle lat właśnie na takie okoliczności. Okazało się, że jest wręcz przeciwnie - pracownicza polisa grupowa po zwolnieniu się z pracy może albo przestać działać w ogóle, albo jej warunki mogą się drastycznie zmienić na niekorzyść klienta (wyższa składka bądź niższa suma ubezpieczenia). Pani Edyta nie poinformowała ubezpieczyciela o przyczynie zrezygnowania z pracy, ale nie trzeba być Einsteinem, żeby wiedzieć, że są to przyczyny zdrowotne. Stąd "zaporowo niska" nowa suma ubezpieczenia. Po prostu ubezpieczyciel nie ma już interesu ubezpieczać starszej pani, której najwyraźniej zaczęło szwankować zdrowie. Dopóki pani była w sile wieku, do płacenia składek nadawała się znakomicie.

Nie masz pracy - nie będzie ubezpieczenia

Sytuacja jest o tyle kiepska, że czytelniczka w swoim stanie zdrowia nie ma szans na to, by którakolwiek firma ubezpieczeniowa chciała ją ubezpieczyć. Jest skazana na dotychczasowego ubezpieczyciela i na warunki, które jej zaproponował. Gdyby to była indywidualna polisa, to kwestie takie jak zwolnienie z pracy z przyczyn zdrowotnych nie miałyby żadnego znaczenia. Polisa albo obowiązywałaby do ukończenia przez panią Edytę określonej liczby lat, albo dożywotnio (w tym drugim przypadku zapewne ze znacznie większą składką) i klientka mogłaby z niej teraz skorzystać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz